Reklama

Ropa

Rosja: Kryzys zaostrza się, rezerwy wyczerpują

Rosyjskie władze przygotowują się do możliwości utrzymywania się niskich cen ropy w latach 2016 – 2018 i związanych z tym perturbacji gospodarczych (sprzedaż tego surowca odpowiada za dużą część wpływów podatkowych). Jednocześnie istniejące rezerwy finansowe powoli się wyczerpują. Już w przyszłym roku Rosja może zostać zmuszona do głębokich cięć budżetowych. 

Jeszcze w sierpniu br. minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Uljuklajew twierdził, że w wypadku długotrwałego utrzymywania się niskich cen ropy Rosja będzie mogła powrócić na ścieżkę stabilizacji gospodarczej około 2020 r. Podkreślał jednak, że "negatywny scenariusz" jest mało prawdopodobny.

Dziś coraz częściej słychać jednak, że o wzroście cen na razie nie ma mowy. W najnowszej publikacji dotyczącej rynków towarowych Bank Światowy postanowił obniżyć prognozę dla cen ropy naftowej w 2015 i 2016 roku. Wynosić ona będzie 52 $. Podobnych przewidywań ze strony instytucji analitycznych i finansowych można znaleźć bez liku. Wśród nich spotyka się również o wiele bardziej daleko idące. Były prezes Międzynarodowej Agencji Energii, Nabuo Tanaka, stwierdził np. że czeka nas dekada niskich cen ropy.

W tym kontekście nie powinno dziwić, że również rosyjscy politycy zaczynają oswajać społeczeństwo z myślą o nadchodzących chudych latach. Reprezentatywne jest tu wystąpienie wiceministra rozwoju gospodarczego Aleksieja Wedewa przed Radą Federacji (izba niższa parlamentu Rosji), w którym stwierdził, że resort opracował konserwatywny scenariusz utrzymywania się niskich cen ropy (średnia w okolicach 40 $ za baryłkę) w latach 2016-18. Jego zdaniem wydłuży to czas potrzebny do osiągnięcia wskaźników ekonomicznych sprzed kryzysu i będzie wiązać się z dużymi perturbacjami dla państwa. Polityka cytuje m.in. branżowy serwis OilRu.com, a w jego przemówieniu nie brak ostrych stwierdzeń – mowa m.in. o „drugim szoku” jakiego dozna cała gospodarka (pierwszy to oczywiście wprowadzenie zachodnich sankcji oraz wstępna faza redukcji cen ropy).

Szok ten może spotęgować brak odpowiednich rezerw finansowych ze strony Rosji. Agencja Prime cytuje słowa ministra finansów Antona Siluanowa, który także wystąpił przed Radą Federacji ze swoim sprawozdaniem. Stwierdził w nim, że po roku 2016 państwo nie będzie mogło aktywnie korzystać z funduszu rezerwowego, na którym lokowano od lat zyski ze sprzedaży ropy naftowej. Od początku spadków cen na globalnych rynkach naftowych Rosja wykorzystuje go do łatania deficytu budżetowego. Jednak jak podkreśla Siluanow w tym roku fundusz skurczy się o ponad połowę do poziomu 2,6 bln rubli, a na koniec 2016 r. będzie liczyć zaledwie 1 bln rubli. Podobny los dotyka narodowy fundusz opieki społecznej (to rezerwy dość teoretyczne, ich naruszenie może mieć implikacje społeczne). Pod koniec 2016 r. jego poziom wyniesie 4,5 bln rubli.

Warto przypomnieć, że rosyjski rząd jest świadomy tego, że rezerwy są nadmiernie drenowane w celu zbilansowania budżetu. To właśnie dlatego we wrześniu ministerstwo finansów FR zaproponowało, by podatek od wydobycia surowców mineralnych obliczać na podstawie kursu dolara do rubla z końca 2014 r. Dzięki temu budżet centralny wchłonąłby około 600 mld rubli z „bonusu dewaluacyjnego” wiążącego się ze spadającym kursem rosyjskiej waluty.

25 września kursy giełdowe spółek takich jak Rosnieft, Basznieft, Tatnieft, Surgutnieftiegaz czy Transnieft wzmocniły się na wieść o tym, że premier Dmitrij Miedwiediew nie zamierza podejmować działań w obszarze podatkowym uderzających w sektor naftowy. Nadal otwarta pozostała jednak kwestia zmian w obrębie ceł eksportowych by zyskać w ten sposób 190-200 mld rubli. Zgodnie z wprowadzonym pod koniec ubiegłego roku „manewrem podatkowym” miały one stopniowo maleć rekompensując wzrost podatku od wydobycia surowców mineralnych. Jednak najprawdopodobniej w latach 2016-17 nie będą one redukowane według planu co da budżetowi dodatkowe dochody. Pozostałych brakujących kwot ministerstwo finansów FR postanowiło szukać w branży gazowej i metalurgicznej. Już 11 października gabinet premiera Dmitrija Miedwiediewa opublikował dekret zwiększający w roku 2016 stawkę podatku od wydobycia dla Gazpromu o 36,7%. Wpływy z tego tytułu mają wynieść około 100 mld rubli. Trzy dni później pomysły na łatanie budżetu centralnego zatoczyły jednak koło...

14 października agencja Interfax poinformowała, że ministerstwo finansów ponownie wysunęło propozycję zwiększenia obciążeń dla firm naftowych i pozyskania w ten sposób około 200 mld rubli. Sytuacja musi być zatem poważna. Sprawę próbuje ratować resort energetyki i rozwoju ekonomicznego FR. Jego przekaz w dość enigmatyczny sposób przytoczyły Wiedomosti – mówi on o tym, że 150 mld rubli będzie można pozyskać na potrzeby budżetowe od sektora naftowego nakładając na niego podatek o „krótkim okresie obowiązywania”, a pozostałe 50 mld rubli i tak wpłynie do kasy państwa w związku z większym wydobyciem w 2016 r.

Wygląda więc na to, że cały czas trwa walka by spiąć budżet. Trwa mimo, iż projekt budżetowy czeka na pierwsze czytanie w Dumie (ma do niego dojść w listopadzie). Zakłada on średnią cenę ropy w 2016 r. na poziomie 50 $ za baryłkę i średni kurs 63,3 rubli za dolara. Zgodnie z dokumentem dochody budżetowe wyniosą 13 bln 738 mld rubli, a wydatki 16 bln 98 mld rubli. Deficyt ma liczyć 2 bln 360 mld rubli.

Zobacz także: Były prezes IEA: Przed nami dekada niskich cen ropy

Zobacz także: Bank Światowy: Ropa będzie tanieć

 

 

 

Reklama

Komentarze

    Reklama