Reklama

Portal o energetyce

Kopacz w Kijowie: energetyka i pieniądze

  • Photo: chor. Sebasitan Kinasiewicz/Combat Camera DOSZ

Wizyta premier Ewy Kopacz w Kijowie została zdominowana przez kwestie energetyczne. Wśród tematów rozmów dwustronnych przeważały sprawy takie jak: rozbudowa połączenia gazowego pomiędzy obydwoma krajami, dostawy błękitnego paliwa i węgla na Ukrainę oraz kaspijskiej ropy do Polski. Po raz pierwszy od lat debata nie ograniczyła się do sfery werbalnej, na stół wyłożono bowiem 100 mln euro środków kredytowych…

Kwestie bezpieczeństwa energetycznego w coraz większym stopniu odciskają swoje piętno na kadencji Ewy Kopacz. Już u progu swoich rządów premier RP musiała zmierzyć się z problematyką polityki klimatycznej podczas dedykowanego jej szczytu UE. Później mogliśmy obserwować jej zmagania w górnictwie związane z trudną sytuacją niektórych kopalń należących do Kompanii Węglowej (notabene obie kwestie powrócę w dyskursie publicznym niczym bumerang). Jak się okazuje podobne wyzwania -związane z sektorami: naftowym, gazowym i węglowym- stanęły przed Prezesem Rady Ministrów podczas wizyty w Kijowie.  

Przy okazji tego wydarzenia opinia publiczna dowiedziała się m.in. o tym, że zostanie zwiększona moc połączenia gazowego pomiędzy Polską i Ukrainą. Nad Dniepr popłynie dzięki temu błękitne paliwo z gazoportu w Świnoujściu. Chodzi m.in. o umowę jaką 17 grudnia ubiegłego roku państwowy Gaz System podpisał z ukraińskim Ukrtransgazem Powyższa informacja jest bardzo ciekawa ponieważ nie jest tajemnicą, że zwiększeniem możliwości przesyłowych pomiędzy nadwiślańskim i naddnieprzańskim rynkiem gazowym był zainteresowany także sektor prywatny, przy czym plany te zakładały tłoczenie na Ukrainę surowca z innego źródła niż polski terminal. Nie bez powodu premier Jaceniuk odnosząc się do porozumienia z Polską stwierdził"Chcę podkreślić, że chodzi tutaj nie o rewers rosyjskiego gazu" [1]. Na fakt ten zwróci uwagę zapewne niewielu komentatorów. 

Drugą kwestią dotyczącą sektora gazowego dyskutowaną przez premier Kopacz ze stroną ukraińską była sprawa dostaw rewersowych. Zgodnie z informacjami mediów począwszy od 1 stycznia br. Kijów nie importuje już błękitnego paliwa przez terytorium Polski. Prawdopodobnie z powodów finansowych o czym świadczy wypowiedź szefa Naftohazu, Andrieja Kobolewa. Stwierdził on, że wczoraj (19 stycznia) rozpoczęły się rozmowy z Polakami mające zdefiniować nowy poziom cen dla usług rewersowych (nasz kraj czerpie zyski z tytułu przesyłu, surowiec należy natomiast do spółki niemieckiej) [2] 

Chyba nikt nie zauważył, że premier Ewa Kopacz przebywając w Kijowie rozmawiała także na temat tzw. Euroazjatyckiego Korytarza Transportu Ropy Naftowej [3]. Chodzi o koncepcję dostaw kaspijskiej ropy naftowej nad Bałtyk, której elementem jest postulowane połączenie ropociągu Odessa-Brody z Płockiem i dalej Gdańskiem. Projekt ten przeżywa liczne problemy natury geopolitycznej, ale także finansowej [4]. W najbliższym czasie spółka Sarmatia, która go realizuje musi zostać dokapitalizowana przez swoich udziałowców. Jednym z nich jest strona ukraińska, która w wyniku drenażu finansowego związanego z wojną w Donbasie może mieć z tym problemy. Ciekawe w tym kontekście jest to, czy obiecany władzom w Kijowie przez Polskę kredyt będzie mógł zostać w jakiejś części przeznaczony m.in. na ten cel? 

Mówimy o 100 mln euro, których celem według KPRM ma być "wsparcie ukraińskiej gospodarki i wzmocnienie relacji gospodarczych między oboma krajami". Pomoc ma "dotyczyć projektów z udziałem polskich przedsiębiorców" [5]. Niewykluczone, że chodzi m.in. o inwestycje energetyczne, co podkreślił premier Jaceniuk stwierdzając, że część puli pozyskanej z Warszawy może zostać przeznaczona na modernizację elektrowni cieplnych, tak by mogły one używać polskiego węgla [6]. W chwili obecnej zużywają one bowiem głównie węgiel wysokoenergetyczny tzw. Antracyt, który nad Wisłą nie jest wydobywany [7].

Jeśli informacje przekazane opinii publicznej przez premiera Ukrainy potwierdzą się, to Ewie Kopacz należą się szczere gratulacje. Udzielenie  kredytu obwarowanego przymusem jego wykorzystania w taki sposób, by przyniósł on korzyść Polsce jest sensowne i niestety dość nowatorskie jak na nadwiślańskie realia (mówimy bowiem o naprawdę dużych projektach). Docierające do mediów strzępki informacyjne pozwalają sądzić, że tak właśnie jest. Przynajmniej w obszarze węgla choć niewykluczone, że skorzystają również inne sfery dotykające potencjalnej polsko-ukraińskiej kooperacji energetycznej. 

Reklama

Komentarze

    Reklama